Z Paulą umawiałam się na zdjęcia dwa razy. Raz miałyśmy stworzyć fajne leśne kadry. Owszem, zrobiłyśmy kilka ujęć, jednak słońce za bardzo z nami nie współpracowało i ... spotkałyśmy się jeszcze raz. Tym razem wybrałyśmy raczej bezpieczniejsze miejsce na sesję, dom Pauli. Bardzo cieszyłam się na nasze spotkanie, bo wiedziałam bowiem, że bohaterka moich zdjęć ma kota, a ja przecież bardzo lubię te stworzenia ;) Filip podobno miał nie być zainteresowany naszą sesją, okazało się zgoła odwrotnie, kocur odkrył w sobie powołanie do modelowania ;)